piątek, 21 grudnia 2012

Śladami Ojca Mateusza, czyli weekend w Sandomierzu

Tak , tak oglądam "Ojca Mateusza"! Lubię pomarzyć sobie, że księża są tacy fajni, a świat taki prosty i dobry... Zawsze zachwycało mnie w jak cudowny sposób w tym serialu pokazany jest Sandomierz. Dlatego kiedy zastanawialiśmy się nad kolejnym wyjazdowym weekendem wybór padł na to miasto. Na dzień dobry kłopot - całkowite obłożenie wszystkich fajnych hoteli Sandomierzu! Wybraliśmy weekend i okres wakacyjny - więc szanse były marne. Przysłowiowym rzutem na taśmę udało mi się jednak znaleźć wolny pokój w hotelu Korona. Hotel przyjemny, ładnie urządzony, w królewskim stylu (co nie każdy lubi). Spory parking, mały ogródek przed hotelem gdzie można zjeść obiad na powietrzu. Jedzenie smaczne, w rozsądnych cenach (polecam krewetki). Obsługa troszkę zestresowana i młoda (chyba nowy narybek na wakacje ;)) ale bardzo miła i pomocna. Do hotelu można przyjechać z pieskiem!


Pokoje niewielkie, schludne, dobrze wyposażone. Baaardzo wygodne wielkie łóżko małżeńskie :). Łazienka z prysznicem, mała, typowo hotelowa ale ładnie wykończona. Fajne wykładziny na korytarzach - całkowicie tłumiły kroki innych gości i biegające dzieci. W hotelu można wynająć meleksa z kierowcą (25 zł/osoba) i udać się na wycieczkę objazdową  na trasach tematycznych:
-  " Śladami Ojca Mateusza"
-  "Trasa Królewska"
Na stronie widzę, że powstała jeszcze opcja "Sandomierz nocą" ale podczas naszego pobytu nie była dostępna. Sandomierz to wyjątkowo piękne i warte zwiedzenia miasto. Gorąco polecam taką objazdówkę, bo dzięki temu dość szybko poznajemy ciekawe miejsca i możemy wybrać te do których potem wrócimy. Zdecydowaliśmy się na opcję historyczną -  "Trasę Królewską". Nie sądziłam, że Sandomierz to miasto tak wypełnione historią i fascynującymi zakątkami. Pani kierowca dzielnie pokonywała zaułki zabytkowych uliczek meleksem a z głośników słychać było komentarze przewodnika. Super sprawa! Całość trwała ponad godzinę i dała nam ogólny pogląd na to co i gdzie w Sandomierzu wartego jest uwagi.


Potem zwiedzaliśmy już miasto na własna rękę. Powtórzę po raz kolejny - jest piękne! Wszystkim  którzy lubią zwiedzanie i miejsca historyczne gorąco polecam. Dodatkowo na każdym kroku można natknąć się na młodych ludzi w strojach z epoki, co niesamowicie podkręca nastrój. Wokoło pełno knajpek, lodziarni i straganów, mimo to nie ma się wrażenia tłumu a ilość turystów nie psuje atmosfery.




Wędrując po uliczkach można trafić na dzikie stragany z rękodziełem w wykonaniu okolicznych dziwaków i oryginałów :) Na jednym z takich straganów kupiliśmy ręcznie robiony samolocik i ciężarówkę z końcówek drewna od stolarza. Oczywiście zabawki nie mają żadnych atestów, ale widać, że włożono w nie serce a wykonanie jest bardzo solidne. Franek był zachwycony! Ja nie mogłam się oprzeć zrobionym na szydełku kolczykom :).




Po całym dniu chodzenia po Sandomierzu padliśmy wieczorem jak dzieci :) Następnego dnia, po solidnym śniadaniu hotelowym postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę statkiem turystycznym. Wycieczka była bardzo udana - fantastyczne widoki, pogoda i na dokładkę śpiewający szanty młodzi panowie. Wszyscy zadowoleni, uśmiechnięci a na dokładkę Franek po symbolicznym klapsie wiosłem w tyłek otrzymał dyplom żeglarza i dwie pirackie pieczątki na rączce, które obnosił dumnie cały dzień. Kolejna godna polecenia atrakcja  dla rodzin z  dziećmi!



Ostatnim punktem programu był spacer po pięknym starym parku ("Park Piszczele") zakończony wizytą na drewnianym placu zabaw. Dla starszych i bardziej odważnych, tuż obok był super park linowy "Ścieżka Tarzana". Podczas spaceru spotkaliśmy również... węża.



Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po tym weekendzie tylu atrakcji. Myślę, że wrócimy jeszcze do Sandomierza, który od czasu naszego wyjazdy przestał kojarzyć mi się tylko z telewizyjnym serialem. Ale żeby nie było - pamiątkowy kubek musiałam kupić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz