W tym roku pierwszy raz spędziłam krótkie wakacje sama z Frankiem. Zdecydowaliśmy się na Dworek Biały Domek w niewielkiej miejscowości (wsi nawet chyba) Smardzewice, nad Zalewem Sulejowskim. Ważne było dla mnie aby było blisko wody, spokojnie i cicho, ale jednocześnie blisko cywilizacji (nigdy nie wiadomo co się może stać).
To co mnie ujęło na "dzień dobry" to przemiła korespondencja z obsługą hotelu i chęć do natychmiastowego rozwiązywania ewentualnych problemów. Na każdym kroku czułam, że wychodzą mi naprzeciw.
Na miejsce dojechałam w porze obiadowej. Niestety hotel nie prowadzi wyżywienia (oprócz śniadań) i to jest jego wada. Poza tym same zalety. Budynek śliczny, z bogatą historią. Ciekawych szczegółów zapraszam na stronę hotelu Pokój cudowny - urządzony ze smakiem, niewielki ale bardzo wygodny i z ogromnym tarasem. Minus za klaustrofobiczną łazienkę :). Obok hotelu, znajduje się bardzo ładny, drewniany plac zabaw - całkowicie zacieniony co przy panującym upale było zbawienne.
Na miejsce dojechałam w porze obiadowej. Niestety hotel nie prowadzi wyżywienia (oprócz śniadań) i to jest jego wada. Poza tym same zalety. Budynek śliczny, z bogatą historią. Ciekawych szczegółów zapraszam na stronę hotelu Pokój cudowny - urządzony ze smakiem, niewielki ale bardzo wygodny i z ogromnym tarasem. Minus za klaustrofobiczną łazienkę :). Obok hotelu, znajduje się bardzo ładny, drewniany plac zabaw - całkowicie zacieniony co przy panującym upale było zbawienne.
Jeśli ktoś lubi wiejskie klimaty, małe społeczności, spokój i odrobinę nudy to Smardzewice są idealne! Zalew Sulejowski okazał się jedną wielką pomyłką - tandetne budki, brudna plaża, bandy dresiarzy i kwitnący, śmierdzący zbiornik. Jednak, przy minimum dobrych chęci , można w Smardzewicach miło spędzić czas. Pierwsza sprawa - ludzie. Może miałam szczęście, może dobrze trafiałam. ale byłam oczarowana otwartością i normalnością miejscowych. Mili, chętni do rozmów, pomocni w wymyślaniu miejsca na obiad oraz pomysłów na spędzenie dnia. Nie spotkałam się z żadnymi nieprzyjemnymi zachowaniami. Co warto zobaczyć? Moim zdaniem warto wybrać się na tamę (wspaniałe widoki).
Poza tym koniecznie należy wybrać się do Ośrodka Hodowli Żubrów - to jedyne tego typu miejsce w Polsce centralnej. Zdjęcia ze strony http://old.powiat-tomaszowski.pl/atrakcje.htm.
Ja czasu na robienie zdjęć nie miałam - musiałam biegać za swoim urwisem ;).
Rodzina żubrów robi wrażenie (szczególnie te najmłodsze), podobnie jak trasa prowadząca do ośrodka. Piękny, spokojny las, szeroka ścieżka (można spokojnie jechać wózkiem), obcowanie z naturą w 100%. Uwaga - wybrałam się tam pieszo, to nie jest krótka wycieczka! Kilka razy po drodze przeklinałam swoją decyzję, ale czasami warto dać sobie wycisk :)
Miałam sporo szczęścia, ponieważ nie dość że trafiłam na prawdziwy wiejski odpust, to jeszcze czas mojego pobytu zbiegł się z obchodami 600-lecia Smardzewic. Cała wieś ożyła! Z remizy wyjechała straż pożarna a panowie strażacy pozwolili Frankowi nie tylko zwiedzić pomieszczenia, obejrzeć stroje "bojowe" ale również wsiąść do wozu i przymierzyć kask! Ale było radości! Głównym punktem obchodów był spektakl "Smardzewice zawsze wolne" - wszyscy aktorzy biorący udział w spektaklu mieszkali w Dworku Biały Domek! Mieliśmy naprawdę wspaniałe i przemiłe towarzystwo.Spektakl był plenerowy, składał się z 3 scen (w różnych miejscach) i robił ogromne wrażenie rozmachem i dbałością o szczegóły (wspaniałe stroje!). Całość zakończyła się wspólnym pochodem przez wieś i imprezą plenerową z wszystkimi możliwymi atrakcjami (scena, stragany, piwo, kiełbaski i dmuchane zamki dla najmłodszych). Fantastyczne przeżycie i bardzo się cieszę, że mogliśmy wziąć w nim udział :). Jeśli ktoś chciałby zobaczyć fragment widowiska to zapraszam TUTAJ
Poza tym Smardzewice pełne są drobnych urokliwych elementów, które z pewnością spodobają się również dzieciom. Franek zakochał się w traktorach, krowach i wielgachnych kombajnach. W mieście nie ma okazji zobaczyć jak wygląda prawdziwa praca w polu, albo popatrzeć z bliska jak panowie budują dom siłaąwłasnych rąk. Zachwycał się koszeniem łąki i pracą żółtej koparki - szczególnie gdy pan kierowca machał do niego z uśmiechem. Niby nic, niby drobiazgi a dopełniały obrazu moich sielankowych wakacji z dzieckiem.
Bardzo lubię takie miejsca. Ale ten link do hotelu u mnie nie działa.
OdpowiedzUsuńDziękuję za sygnał - powinno juz działać
Usuń