niedziela, 30 grudnia 2012

Sielanka nad Pilicą - oaza spokoju i komfortu


Do Hotelu Sielanka nad Pilicą (Warka) trafiliśmy jak zwykle zupełnie przypadkiem. Zmęczeni pracą postanowiliśmy jeden z ostatnich weekendów września spędzić w jakimś miłym, trochę luksusowym miejscu niedaleko Warszawy. I tu niespodzianka - tydzień przed w zadnym fajnym hotelu nie było miejsc! Marudziłam koledze w pracy, że nic nie mogę znaleźć i własnie on polecił mi Sielankę, za co baaardzo mu dziękuję. Od razu uprzedzę - to nie jest tani hotel...ale wart każdej wydanej złotówki!

Zacznę od pierwszego kontaktu - żadnych problemów, urocza, sympatyczna pani z recepcji cierpliwie odpowiadała na miliony pytań. Od razu miła niespodzianka - bez względu na to o której godzinie rozpoczyna się doba hotelowa, poproszono nas o przyjazd już o 11, ponieważ o tej godzinie rozpoczyna się "ABC miłośnika koni" (w cenie pobytu) Cytując stronę hotelu:

ABC miłośnika koni - w każdy weekend można posłuchać opowieści o koniach, zwiedzić stajnie, dowiedzieć się, co konie jedzą, jak śpią i jak się je siodła.

Niestety nie udało się nam dojechać na czas, ale nic straconego  koniki można pooglądać sobie potem, bez żadnych problemów. Od razu otrzymaliśmy klucze do pokoju (mimo, że teoretycznie nasza doba hotelowa jeszcze się nie rozpoczynała) wszytko miło i z uśmiechem.
Sam Hotel Sielanka to bardziej mini osada - baaardzo ładnie zaprojektowana, dużo zieleni w około...i spokój (mimo ze trafiliśmy akurat na imprezę kończąca sezon). Od razu widać, ze hotel jest naprawdę przyjazny rodzinie. Wewnątrz znajduje się spora sala zabaw, gdzie wyświetlane są również filmy dla dzieci. Za budynkiem znajduje się mały plac zabaw z trampoliną. W menu potrawy specjalnie dla dzieci (super pomidorówka) - nawet w ofercie SPA są zabiegi dla maluchów! Dodatkowo obsługa wykazuje się anielska cierpliwością ;)

zdjęcie ze strony www.sielanka.pl
budynek główny od frontu

Pokój z widokiem na padok (tak to się chyba nazywa) był ładny, klimatyczny i komfortowy. Można się przyczepić do łózka dostawki, które było zbyt miękkie i potwornie skrzypiało. Dla 2,5 latka OK ale gdyby spał na nim 12 latek to noc z głowy :). Łazienka nieduża - typowo hotelowa. Pogoda była piękna, więc niewiele czasu spędziliśmy w pokoju.

zdjęcie ze strony www.sielanka.pl

widok z okna pokoju - panorama
plac zabaw
Pobyt w Hotelu Sielanka zaczęliśmy od długiego spaceru połączonego z oglądaniem trwających zawodów jeździeckich. Teren jest rozległy, zadbany, dopieszczony w każdym calu. Dla tych którzy potrzebują więcej ruchu polecam rowery i rowerki które można wypożyczyć w recepcji. Można również zamówić dziecku "oprowadzankę" na kucyku (co tez uczyniliśmy).



Na tyłach całego terenu znajduje się mała zagroda z kucykami i kozami gdzie dzieci mogą do woli napatrzeć się, nagłaskać i nakarmić trawą czworonożnych przyjaciół.

To do czego mogę się przyczepić to restauracja. Wystrój i obsługa super. Niestety stosunek jakości potraw do ceny pozostawia trochę do życzenia  Po prostu za takie pieniądze oczekiwałam czegoś super a dostałam zupełnie przeciętne jedzenie, w niewielkiej ilości - rozczarowało mnie. Franek spałaszował jednak pomidorówkę ze smakiem.
Uwaga na tamtejsze koty - usiłowały się dobrać do mojego talerza w dość nachalny sposób :) Jeśli ktoś nie lubi kotów to może się wkurzyć - ja akurat bardzo lubię więc się uśmiałam.

Polecam "zapędzenie" dziecka na trampolinę (musieliśmy ściągać Frania siłą) oraz do sali zabaw (można w końcu spokojnie poczytać w fotelu gazetę!).
Wieczorem odwiedziłam z Frankiem strefę SPA i o dziwo było tam pusto! Spędziliśmy więc ponad godzinę w jacuzzi fikając koziołki w bąbelkach i bez nich ku uciesze mojego dziecka, które padło potem w pięć sekund i spało do rana. 


Kolejny dzień rozpoczęliśmy od obfitego hotelowego śniadania (fajna opcja z kucharzem który na oczach gości robi omlety na zamówienie). Po śniadaniu w ramach pobytu odbyły się zajęcia z pieczenia ciasteczek dla dzieci "Mali mistrzowie gotowania". Cytując stronę hotelu:

Mali mistrzowie gotowania - wspólne gotowanie   z naszym sielankowym  Szefem Kuchni. Nic nie smakuje lepiej niż samodzielnie wypieczone ciasteczka lub pyyyyszna pizza! A widok maluchów  w specjalnych fartuszkach i czapkach kucharskich , umorusanych w mące i cieście  jest po prostu rozkoszny…

!

 


W naszym przypadku pieczone były ciasteczka. Każde dziecko otrzymało czapkę kucharska oraz okolicznościowy mały fartuszek (oczywiście do zabrania do domu). Każdy chętny otrzymał swoje stanowisko, kwadraciki z ciasta (ile dusza zapragnie) i pomoc przemiłego pana kucharza, który zachwycał się nawet najbardziej pokracznymi kształtami. Różnie to dzieciom wychodziło ale zabawy było co nie miara! Po ulepieniu ciasteczek (z nadzieniem) dzieci samodzielnie kładły je na wózku i smarowały jajkiem aby pięknie błyszczały się po upieczeniu. Potem animatorka zabierała wózek do kuchni a dzieci w sali zabaw czekały na upieczone "dzieła" które następnie wspólnie zjedliśmy. Super pomysł!

Drugą cześć dnia spędziliśmy leniwie na spacerach, karmieniu kóz, oglądaniu zawodów, skakaniu na trampolinie, ganianiu kotów oraz na szaleństwach w strefie SPA (ponownie pustej). Tym razem poszaleliśmy i po zwykłym jacuzzi wewnątrz wyskoczyliśmy do gorącego jacuzzi na zewnątrz (było 13 stopni!). Niesamowita zabawa, choć pewnie nie zabraknie głosów ze dziecko tak nie powinno...
Łukasz odważył się wskakiwać potem na zmianę do zimnego basenu (nawet Frania namówił na kąpiel )- ja wolałam wygrzewać stare matczyne kości w jazcuzzi :).

zdjęcie ze strony www.sielanka.pl



Dzień był naprawdę udany a pogoda cudowna. Dodatkowo, bez żadnych problemów i bezpłatnie przedłużono nam dobę hotelową do 17.00 (myślę, że gdybyśmy chcieli to moglibyśmy zostać jeszcze dłużej). Na koniec czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka - cena pokoju była o 25 zł niższa niż się spodziewałam :) Oczywiście hotelowy parking również był w cenie.

Podsumowując - Hotel Sielanka to absolutnie doskonałe miejsce na wypoczynek z dzieckiem. Pierwszy raz podczas wyjazdu z Frankiem poczułam, że odpoczęłam i się zrelaksowałam. Nie jest tanio, ale podsumowując wszystko co nas tam spotkało uważam  że pobyt był wart swojej ceny i na pewno jeszcze tam wrócimy i to niebawem.

Zainteresowanych szczegółami i aktualnymi promocjami Hotelu Sielanka nad Pilicą odsyłam do ich strony

A! Od tego pobytu Franek zakochał się w koniach i zaczęliśmy jeździć z nim regularnie na "oprowadzanki", żeby oswoił się z jazdą i może już na wiosnę zacznie bardziej samodzielne próby :) Ale o tym w kolejnym poście.

3 komentarze:

  1. Widać, że to był udany wypoczynek :))

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeeeeny, ale bym chciała tam sie teraz znależc. Achhh :)
    Szczęsliwego Nowego i zapraszamy do nas na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chętnie bym się tam teraz znalazła - cudowne miejsce! Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń