Wiosna, słoneczko i rozwijające się wszędzie kwiaty to świetny czas aby
nauczyć czegoś przedszkolaka i wesoło spędzić z nim czas. Postanowiłam w praktyce pokazać Frankowi skąd się biorą rośliny, jak się je sadzi i jak należy o nie dbać. Doskonałe ćwiczenie na
odpowiedzialność (nie podlejesz = nie wyrośnie) i na cierpliwość (okres
wzrostu niektórych roślin to nawet 7 tygodni!). W naszym przypadku była
to też najprostsza droga do wytłumaczenia różnicy pomiędzy sadzeniem a
sianiem ;) Nasza "Operacja Ogród" odbywała się na podwórku ale myślę, że trawnik
przed blokiem lub zwykły balkon też są super miejscem na tego typu
zabawy. Kupiłam ziarenka - od sasa do lasa, bez większego planu. W
Biedronce za całe 4,99 nabyłam doniczkę balkonową z tworzywa (musiałam zrobić jej dziury w dnie, bo nie miała) a ziemię podkradliśmy babci przy okazji jej ogrodowych prac.
Doniczka
została wypełniona ziemią a Franek sam wybrał jakie ziarenka zostaną
posiane. Wybrał dość ekscentryczne zestawienie: marchewkę, stokrotki i
bazylię :). W jednej doniczce! Jako, że to miała być jego plantacja -
nie oponowałam. Co ma być, to będzie :) Wielce przejęty wysypał
ziarenka, mieszając je niemiłosiernie i nie zachowując przepisowych
odstępów. Ot taka ogrodnicza improwizacja.
Fachowo podsypał ziemią, przyklepał i podlał ;) Mały ogrodnik rośnie ;) Ponieważ jednak powstała silna potrzeba posiania czegoś również w domu (sorry, ale tej donicy na poddasze nie miałam zamiaru dźwigać ;)) ponownie udaliśmy się do Biedronki. I tak znalazłam wspaniały, ślicznie wykonany i tani jak barszcz (7,99 zł) zestaw do hodowli dyni! Mini szklarnia! Idealna na nasze potrzeby. Zestaw składał się z otwieranej na górze szklarenki z tworzywa, 6 uroczych, małych doniczek (chyba glinianych) oraz woreczka z ziemią i nasionkami. Jestem w nim absolutnie zakochana do dziś.
Tym razem Franek wiedział już co robić i szybko "załatwił" sprawę bardzo z siebie dumny.
Mini szklarnia stanęła na naszym kuchennym blacie. Jest dość wymagająca - codziennie podlewamy każda doniczkę łyżeczka wody, obracamy aby roślinki nie wyginały się w jedna stronę i pilnujemy by była odpowiednio nasłoneczniona. Jak nie wyrośnie to się zapłaczę bardziej niż Franek. Jeśli jednak jakimś cudem pojawią się nam malutkie dynie - zostaną one przesadzone w odpowiednim czasie prosto do ogródka. Trzymajcie kciuki za nasze uprawy. Postępy w hodowli będzie można śledzić na bieżąco na naszym profilu na FB.
Moje dzieciaki uwielbiają takie prace ogrodnicze :-))
OdpowiedzUsuń