wtorek, 5 maja 2015

Objawienie roku kulinarnej lebiegi. Pavlova jest łatwa!

Pavlova to pyszny deser. który pochodzi.... z Australii. Swoją nazwę zawdzięcza rosyjskiej hrabinie, primabalerinie Annie Pavlovej. Podobno to własnie jej został po raz pierwszy raz zaserwowany podczas wizyty w hotelu Esplanade w Perth, gdzieś pomiędzy 1926 a 1929 rokiem. Nie wiadomo jak było dokładnie ponieważ do autorstwa przyznają sie również Nowozelandczycy. Tak czy inaczej osoba hrabiny pozostaje w tej historii niezmienna.

źródło

Zawsze gdy widziałam ten deser w cukierniach wydawał mi się strasznie trudny do przygotowania. Ta beza.... Niedawno jednak zostało mi kilka białek, naszła mnie cukiernicza wena i postanowiłam spróbować. Przypomnę, że kulinarnie jetem nieco upośledzona, więc jeśli mnie się coś udało - Wam wyjdzie bajecznie. Serio, serio - zero fałszywej skromności.

Czego potrzebujemy:

BEZA:

- 4 białek (pamiętajcie, aby nawet odrobina żółtka nie wpadła do białek)
- mała szczypta soli
- 250 g cukru pudru

- podobno można dodać łyżeczkę mąki ziemniaczanej i białego octu winnego ale ja nie miałam - nie dodałam i nic się nie stało :)

KREM:

- 125 g zimnego serka mascarpone
- 1 łyżka cukru wanilinowego
-  pół szklanki zimnej śmietanki 30% 

Do przystrojenia deseru przygotowujemy pokrojone w kawałki owoce - najlepiej o lekko kwaskowym smaku aby przełamać niesamowitą słodycz ciasta. Ja wybrałam borówki i truskawki bo to akurat było w Biedronce.

źródło

Zaczynamy od ubicia białek z maleńką szczyptą soli.Ubijamy aż piana mocno zgęstnieje. Wtedy, bardzo powoli dosypujemy cukier puder. Ja robiłam to dosłownie po łyżeczce, cały czas miksując. Piana gęstniała i stawała się aksamitna.


Taką super gęstą pianę układamy na papierze do pieczenia nadając masie kształt koła o średnicy około 18 -20 cm. Masa powinna być stabilna, nie rozpływać się na boki i łatwo dać uformować w coś na kształt wulkanu z niewielkim wgłębieniem wewnątrz.


Tak przygotowaną naszą przyszłą bezę wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 120 stopni na 30 minut. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 100 stopni i suszymy nasze dzieło.... 3 godziny! Jeśli mamy porządny piekarnik to nie powinno to zrujnować nas finansowo - Łukasz z niepokojem zerkał na licznik i nie dostał zawału ;). Moja beza po upieczeniu i wysuszeniu była z wierzchu chrupiąca a wewnątrz wilgotna i lekko ciągnąca. Boska po prostu - warto czekać!
Wiadomo, że przed przyjściem gości nikt nie ma ochoty zablokować piekarnika na tyle czasu - dlatego spokojnie można zrobic będę dzień wcześniej a w dniu imprezy dorobić tylko krem. No właśnie - kremik :) Mascarpone miksujemy krótko z  cukrem waniliowym i dodajemy śmietankę. Dalej miksujemy, przed dosłownie 2 minuty. Podobno jeśli przesadzimy masa może sie zważyć - nie sprawdzałam ;)



Na nasz bezowy kratek wykładamy  masę i posypujemy owocami sezonowymi. W przepisie z którego korzystałam była jeszcze opcja wykonania sosu na bazie płynnego miodu (3 łyżki), cytryny (łyżeczka) i ziaren z połowy laski wanilii. Ja dodałam mniej cytryny i miąższ z jednej laski wanilii - jednak moim zdaniem można spokojnie z tego zrezygnować. I tak jest wspaniała :).




SMACZNEGO!

p.s. Korzystałam z przepisu ze strony Kwestia Smaku

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow wygląda pysznie. Mi ubijanie piany nie idzie, więc podziwiam, że od początku zrobiłas go samodzielnie

      Usuń
    2. No własnie mi tez nigdy nie wychodziło ubijanie - a tu taka niespodzianka :)

      Usuń