środa, 23 kwietnia 2014

Jestem matką sfrustrowaną i mam dziecko w starych spodniach....

Całe święta, zaraz po tym jak zrobiłam wszytko co prawdziwa Matka Polka w święta zrobić musi czytałam sobie różne "dzieciowe" blogi. I stwierdziłam, że sama już nie wiem o czym pisać :(

Bo nie promuję karmienia piersią (tak przyznaję się, nie lubiłam karmić i jak straciłam pokarm to się wcale nie zmartwiłam). Co oczywiście nie znaczy, że jestem temu przeciwna - szanuję wszelkie wysiłki w tym kierunku! Nie czuję się kompetentna żeby pisać o tym jak trzeba, czy nie trzeba wychowywać dziecko. No bo co ja wiem? Mam tylko jedno, jeszcze dziadkowie na miejscu mi pomagają i ciotka a teściowie 15 minut drogi od domu. To co ja tam wiem o życiu? Przecież pewnie leżę i pachnę.

Gotować super nie umiem, zdjęcia robię amatorskie do bólu a do tego nie ma domu jak z obrazka i nie stylizuje mojego synka na każdy spacer. Nie szyję, nie projektuję i nie współpracuję z wieloma firmami sprzedającymi mega drogie gadżety. Jestem beznadziejna! Popatrzyłam na tego mojego rozbójnika - kolejne szare dresy (bo łatwo uprać, bo wygodne), kolejna koszulka ze śmiesznym nadrukiem (bo lubi, bo wygodne). Żadnych kominów, modnych krojów, guzików, zakładek itd. Koszmar kinder-szafiarki w czystej postaci. I tak się zaczęłam zastanawiać. O co chodzi z tymi dziecięcymi blogami modowymi?

Czy te śliczne, czyste i uśmiechnięte dzieciaczki tak chodzą na co dzień? Do przedszkola i plac zabaw też? W białych bucikach, z torebeczkami? Szczególnie interesują mnie chłopcy, bo dziewczynka to jeszcze pewnie zadowolona, że wygląda jak księżniczka z bajki. Czasami czuję się gorsza, bo mój syn się zawsze uświni, bo ma łaty na spodniach a ja nie wydaję po 180 zł na kolejne spodenki bo...po prostu nie widzę sensu. I tak za 2 miesiące będą za małe a w między czasie na kolanach pojawią się ze dwie dziury. To po co? 

 

OK, większość polskich modowych marek dziecięcych robi naprawdę śliczne ciuszki... tylko dla kogo one tak naprawdę są? Dla mamusi, czy dla 3 letniego dziecka, które chce pogrzebać w błotku i umorusać się jak świnka?

Byłam ostatnio na urodzinach gdzie jedną z atrakcji był wielki zamek z kartonu, który dzieci mogły malować farbami (rączkami, twarzami, pędzlami, nogami i czym popadło). Ponieważ wiadomo było wcześniej że impreza w ogródku, że dzieci w wieku max 2-3 lata,  to Franek był ubrany ciut bardziej odświętnie, ale generalnie tak żeby mu było wygodnie się wspinać, skakać i żeby mógł sie ubrudzić do woli. Naprawdę dziwnie się czułam obserwując odstawione w szpilki (!!) mamusie które biegały za swoimi pociechami krzycząc "Marysiu (Krzysiu, Piotrusiu) bo pobrudzisz sweterek!". Tak,  Marysia miała śliczny, jasny kaszmirowy sweterek za koszmarne pieniądze. W związku z tym musiała grzecznie siedzieć na ławeczce i patrzeć jak inne dzieci brudzą się farbami malując zamek, siedzieć i pić przez słomkę soczek kiedy inne dzieci wspinały się po drabinkach i skakały na wielkiej trampolinie. Bardzo mi było żal Marysi. Jej mamy też. Bo jeśli ważniejsze dla niej jest aby jej dziecko wyglądało jak z sesji zdjęciowej niż to aby się świetnie bawiło na imprezie dla dzieci (!) to czy to jest w porządku? Chrzanić kaszmirowy sweterek! Można przecież zawsze wziąć coś na zmianę, skoro te 200 zł za sweterek jest ważniejsze niż dziecko.

A może to nie o kasę chodzi? Marysia musi być idealna - czysta, grzeczna, ułożona (nie ważne że ma 2 latka) bo do dobrze wygląda u boku wystylizowanej mamy w szpilkach. Może ta śliczna czysta córeczka sprawia, że mama ma przez chwilę idealne, piękne życie w którym mąż nie warczy przy kolacji i nie znika wieczorami, w którym nie zawaliła studiów bo zaszła w ciążę, w którym jest KIMŚ.

Jakby bycie dobrą mamą nie było naprawdę wielkim życiowym sukcesem :) A przecież jest, i to bardzo! To od nas (no dobra, od tatusiów też ;) zależy jaki nowy człowiek powędruje w dorosłe życie. Może to dzięki nam jakiś Piotruś będzie wielkim sportowcem, a Marysia wynajdzie lek na raka? A może po prostu będzie bardzo dobrym człowiekiem , który wychowa kolejne, szczęśliwe, mądre dzieci. To też sztuka.

To nie tak, że krytykuję teraz wszystkie blogi z modą dziecięcą i węszę u nich nieszczęśliwe pożycie. Sama lubię je przeglądać, niektórym nawet tak po ludzku trochę zazdroszczę :). Jest kilka gdzie łapię się za głowę, ale kilka innych ujmuje ślicznymi zdjęciami i przede wszystkim dziećmi w WYGODNYCH ciuszkach dostosowanych do sytuacji w której sie dziecko znajduje.


I żeby nie było ;) ja też kupuję czasami ciuszki od zdolnych kobitek - tutaj 2 x spodenki HonsiuMisiu Franek uwielbia - nadają się na co dzień i super do spania w razie potrzeby. Oczywiście nie  byłabym sobą gdybym nie kupiła w promocji ;)

Dziecko ma być szczęśliwe, ma mu być wygodnie, ciepło, ma być kochane i najedzone. A czy robi to w kalesonach, rajstopkach czy w tiulowej kiecce to naprawdę nie jest ważne. A może jest? Może mój syn będzie miał traumę bo chodził do przedszkola w legginsach a na spodniach od dresów miał naklejone łaty z samochodami? W końcu ja się nie znam, nie wiem nic o życiu :). Do tego pewnie jestem gruba, krzywa i biedna i piszę to z zawiści ;) Uffff ..... musiałam sobie pogadać.

A przed chwilą właśnie kupiłam po 5,50 zł sztuka łatki z Cars-ami i zabezpieczyłam Franiowi (prawie już przetarte) kolana w dresach, żeby miał biedny w czym do przedszkola chodzić.

 

14 komentarzy:

  1. A Zosia chodzi umorusana czasem i tyle :P I chodzi w dresikach, i w rajtkach i jest zadowolona i szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dziecko ma być szczęśliwe, ma mu być wygodnie, ciepło, ma być kochane i najedzone. A czy robi to w kalesonach, rajstopkach czy w tiulowej kiecce to naprawdę nie jest ważne..." Dokładnie tak :D
    Ja na te modowe blogi dziecięce nie zaglądam nawet. Raz przejrzałam mi wystarczy... przeglądając niektóre miałam wrażenie, że to bardziej chwalenie się. Ruszyło mnie też zdjęcie dziewczynki, która w pięciu czy sześciu zestawach dawała się fotografować- taka mała dziewczyneczka przebierana po kilkanaście razy po to, żeby mama mogła zrobić zdjęcie i pochwalić się...po oczkach i mince było widać, że była niezadowolona i zmęczona... ale ja tak samo jak i Ty pewnie się nie znam na tym :D

    Pozdrawiam :)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nooo tez tak czasami patrze że dla większości tych dzieci to wcale nie jest fajna zabawa...

      Usuń
  3. Piszesz o rzeczach codziennych, takimi jakimi one są i to jest siła Twojego bloga...nie kreujesz siebie, ani swojego synka na kogoś kim nie jesteście...mi to bardzo odpowiada :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mądry tekst! popieram! Sama niedawno o tym myślałam... Rozumiem pasję do mody, tylko zastanawiam się, co się stanie, kiedy np. w dorosłym życiu te dzieci przestanie być stać na najlepsze rzeczy... Czy ich świat nie legnie w gruzach?...

    Dopiero Cię znalazłam, ale na pewno będę zaglądać! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. Zgadzam się z Tobą, w 100%. Lubię Młodego ładnie ubrać, ale to ładnie musi być za rozsądną kwotę. Mamy jeden sweterek z Zary, kupiony za 30 zł i całkiem na wyrost - czyli długo nam posłuży. Poza tym królują lumpeksy. Więc nawet jeśli trafię jakiś markowy ciuch nie jest mi go szkoda, bo kupiłam go za GROSZE. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez kochamy lumpeksy i uwielbiam miny mamuś jak mój synek w koszulce Laurenta tapla siew błocie ;)

      Usuń
  6. My z Polką jesteśmy lumpeksiary, no może ostatnio trochę mniej, bo nie a czasu na szukanie, ale pół szafy mamy z sh. To tylko ciuchy i zawsze można wyprać.
    Najważniejsza jest dobra zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam! Ja też uwielbiam lumpeksy. Mam kilka ulubionych,w których są naprawdę rewelacyjne,tanie,firmowe ciuchy. Uważam,że można fajnie ubrać dziecko za małe pieniądze.I szczerze mówiąc,nie wiem jak innych,ale mnie trochę przerażają ceny w niektórych sklepach. Żal by mi było wydawać tyle pieniędzy na ubrania.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Popieram w całej rozciągłości :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hej, jestem taka sama :) mam te same odczucia :)
    mój synek ma 2,5 roku, jest bardzo aktywny, lubi wariować.
    dom nasz to jeden wielki chaos, ale jesteśmy szczęśliwi

    OdpowiedzUsuń