sobota, 15 grudnia 2012

Catherine Sanderson "MAŁA ANGIELKA" - wielkie rozczarowanie


Cytując portal Lubimyczytac.pl:
Młodej Angielce Catherine udaje się zrealizować życiowe marzenie - zamieszkać we Francji.
Po ukończeniu studiów językowych zdobywa posadę w Paryżu, tam poznaje pewnego Francuza. 
Rodzi im się córka, którą wspólnie wychowują. Ale jej partner nie chce się żenić. Po kilku latach ich związek uczuciowy wydaje się wygasać. Aby dać upust swoim emocjom, Catherine zaczyna prowadzić internetowy blog jako petite anglaise, opisując w nim swoje doświadczenia i perypetie życiowo-uczuciowe. Jeden z poznanych w ten sposób czytelników, James, wyraża chęć, by się z nią spotkać. Wybucha płomienny romans z obietnicą małżeństwa w tle, i dziewczyna odkrywa, że nadal potrafi się zakochać...


Cóż mogę powiedzieć? Po pierwsze kupiłam książkę za 9 zł na przecenie – tylko dlatego, że spodobał mi się projekt okładki. Po drugie -  uznałam (nie wiem dlaczego), że będzie to historia na poziomie „Dziennika B. Jones” albo „Diabeł ubiera się u Prady”. Łatwa, przyjemna, idealna do czytania w metrze, lub podczas relaksującej kąpieli.  
Książka faktycznie jest lekka – niestety sposób pisania i budowania głównego wątku pozostawia wiele do życzenia. Czytając „MAŁĄ ANGIELKĘ” miałam wrażenie, że większość moich koleżanek napisałaby znacznie ciekawszą historyjkę w zdecydowanie lepszym stylu niż pani Catherine Sanderson.  Historia nie „wciąga”. Rozumiem miłość, emocje i wielkie nadzieje, ale sposób w  jaki zdawałoby się poważna osoba ( i matka!)  decyduje się na drastyczne kroki w imię całkowicie szczenięcego zauroczenia, trochę mnie rozczarował. Wszystko dzieje się ot tak,  na fali kaprysu, ekscytacji i tęsknoty za dreszczykiem emocji. Jakieś to takie za płytkie, za puste i za szybkie. Być może przemawia przeze mnie wiek i doświadczenie, ale biorąc pod uwagę historię i wiek bohaterki, to nie jest to książka dla naiwnych nastolatek. Przebrnęłam do końca dla zasady, dziękując w duchu, że nie wydalam na nią 35 zł. w Empiku.
Oczywiście jest to moje zdanie i książka z pewnością znajdzie swoje wierne fanki - ja jednak tej pozycji nie polecam :).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz