W ostatni weekend trafiłam do raju:) Już dawno słyszałam, że gdzieś tam jest miejsce magiczne gdzie można zobaczyć ręczną produkcję cukierków i lizaków ale niespecjalnie mnie to interesowało. Do chwili gdy w Gazecie Wyborczej zobaczyłam ogłoszenie. Tak, tak - nie dość, że czytam papierowe gazety to jeszcze przemówiła do mnie zwykła reklama prasowa! Aż sama byłam zaskoczona gdy wycinałam ją sobie "na później".
Nie wiem czy o kwestia kolorystyki czy grafiki ale gdy Franek zobaczył wycinek od razu zapytał - idziemy tam ? No to poszliśmy...
Zacznę od tego, że słodki Cukier Lukier znajdziemy nie tylko w Warszawie (2 punkty) ale również w Lublinie Szczecinie i Wrocławiu. Nie wiem jak w innych siedzibach ale w tej na Emilii Plater 10 codziennie organizowane są bezpłatne pokazy robienia słodyczy.
W weekendy należy zadzwonić wcześniej ponieważ bardzo popularne jest organizowanie w cukierni urodzin .My wpadliśmy w niedzielę o 13.00 i byliśmy sami! Pewnie ze względu na ostatni dzień ferii mogliśmy cieszyć się atmosferą i ze spokojem obserwować pracę pań zadając milion pytań. Dla Franka, typowego "faceta" cały sklep i pokaz okazał się być fascynujące, mimo kokardek i różu wokoło.
Co do urodzin - myślę, że to wspaniała propozycja, szczególnie dla dziewczynek. Najtańsza opcja dla 15 dzieci (1 godzina) z pokazem produkcji słodyczy, soczkami i możliwością wykonania przez wszystkich swoich lizaków to 200 zł. Najdroższa opcja z przekąskami i animatorami (3h) to 650 zł. Warto się zastanowić, zanim wydamy kupę kasy na malowanie buziek i obłąkańcze szaleństwa w kolejnej urodzinowej sali zabaw.
A oto nasza relacja
Nie radze próbować produkcji w domu - karmel jest potwornie gorący!!!
Nie radze próbować produkcji w domu - karmel jest potwornie gorący!!!
Pokaz tworzenia słodyczy o smaku Nutelli zaczął się od wylania w prostokątną formę płynnej, gorącej masy karmelowej. Wszytko zza bezpiecznej szyby - dzieci ani na chwilę nie są narażone na kontakt z gorącymi produktami!
Następnie, aby nadać części masy wybrany kolor, dodano barwnik czarny i czerwony (na bazie węgla i papryki). Masa nadal parowała a pani prowadząca pokaz musiała mieć na dłoniach aż 2 pary rękawiczek ochronnych!
Masa powoli stygła i twardniała - nadal pozostawała jednak bardzo plastyczna
Po chwili została rozdzielona na 2 wersje kolorystyczne
Ponieważ potrzebny był kolor biały a nie bursztynowy, plastyczna, słodka mazia została intensywnie napowietrzona, na blacie oraz na specjalnym haku.
A gdy powstały już 2 jednolite kolory przyszedł czas na zwijanie...ogromnego cukierka z kolorowych, słodkich warstw.
Następnie rozpoczęło się formowanie, wyciągnie, naciąganie...
Z pierwszych części powstawały długie "patyczki" cięte potem na nożykiem na twarde karmelki o kolorowym przekroju.
Z reszty zawijane były lizakowe ślimaczki. Franek też "ukręcił" swojego lizaka :)
Potem już tylko pakowanie i płacenie za wybrane na terenie sklepu słodkości. I tu ciekawostka - Franek wybrał jeden lizak - misia. Niestety nie ma go na zdjęciu, bo od razu zabrał się do jedzenia. Za to mama... Tak, cała reszta to wybór mamusi...
A uprzedzając wszelkie pytania - nie jest to wpis w żaden sposób sponsorowany. Po prostu bardzo się nam podobało. Atmosfera, wystój, przemiłe panie i pyszne słodkości skradły nam serce więc je wychwalamy :) Całkowicie bezinteresownie! Zainteresowanych odsyłam na stronę Cukier Lukier oraz na FB gdzie na bieżąco dowiecie się o terminach organizowanych cyklicznie warsztatów robienia słodyczy. Podobno niezła frajda - rozważam osobisty udział:)
Po przyjęciu zdecydowanie zbyt dużej ilości cukru postanowiliśmy pojechać na Stadion Narodowy na wystawę Lego. Niestety dzika kolejka nas zniechęciła i skończyło sie na spacerze. Przy okazji - serdecznie pozdrawiam chamskiego parkingowego z brodą (brak słów!) i obsługę stadionu za skute lodem schody i chodniki na których prawie powybijaliśmy sobie zęby.
Kurczę będę musiała odwiedzić cukierkowy raj, a na wystawę klocków lego też miałam się wybrać z synkiem ale jesteś kolejną osobą która nie wieszał z powodu kolejki i chyba skutecznie to mnie odstrasza :P
OdpowiedzUsuńTo fakt, nie wiem kiedy sie wybierzemy bo ciagle kolejki.
UsuńNie.... nie odpuszczę mężowi! Musimy tam kiedyś pojechać. Zdecydowanie - namówiłaś mnie! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam blogowanie za to, że można odkryć naprawdę fantastycznych ludzi, poznać warte polecenia miejsca i rzeczy...
www.MartynaG.pl
Koniecznie ;) I bardzo mi miło -zapraszam ponownie!
Usuńaż ślinka cieknie
OdpowiedzUsuńraj dla łasucha :-)))
Ja codziennie zjadam jednego lizaka :)
Usuńo mamo ! uwielbiam cukierasy i lizaki :)
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńRaj, mam chęć na te wszystkie smakołyki :) odwiedzę z dzieciakami :)
OdpowiedzUsuńDokładnie - raj dla wielbicieli słodyczy :)
UsuńJakież piękne cuda! Swego czasu byłam wielbicielem lizaków, to były czasy liceum. Na kazdej przerwie lizak i na niektórych zajeciach tez. Teraz troche mi przeszło, moze dlatego ze dzieciaki mi odjadają:D
OdpowiedzUsuńPatrze tez na zdjęcia i widze rożki ze słodkosciami. Na jednym ze spotkan blogerów dostalismy własnie takie rozki, moze to ta firma? Niestety nazwy niepamiętam, ale wyglądają bardzo podobnie:)
Nie mam pojęcia ale jest to możliwe. Ja jako dziecko kochałam się w czekoladkach za to teraz landrynki, karmelki i lizaki :)
UsuńŚwietne miejsce! Nie miałam pojęci o jego istnieniu! Kiedy będziemy w W-wie zajrzymy tam na pewno :). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie - naprawdę warto!
Usuń