środa, 25 marca 2015

Prehistoryczne Oceanarium na Stadionie Narodowym

Męczył mnie i męczył od tygodnia, że chce zobaczyć wodne dinozaury. Na nic się zdało tłumaczenie, że to praktycznie to samo co w Bałtowie i przypominanie jak bardzo się ich bał. W końcu uległam i  w  ostatnią sobotę wybraliśmy się na Stadion Narodowy


Na początek duże brawa za przemiłą obsługę. Naprawdę, po opryskliwej obsłudze parkingu - miła odmiana :). Ceny, moim zdaniem nieco wygórowane (20 zł dorosły, 17 zł. bilet ulgowy), całe szczęście do lat 5 wstęp jest bezpłatny, więc Franek sie załapał. Co z tego jak po przestąpieniu progu oceanarium odwrócił się na pięcie i uciekł... Kochająca matka wybiegła za nim, złapała za ubranie i czule powiedziała - chciałeś, przyjechaliśmy, to teraz nie masz wyjścia ;). Czy to już przemoc ??


Wzięłam odważne moje dziecko na ręce (jedyne 23 kg!) i weszliśmy. Ciemno, wąskie korytarze i dobiegające zewsząd dźwięki podwodnego świata. Faktycznie dla malucha może być to nieco straszne... Przy pierwszych pokazach nieco się uspokoił a niektóre nawet bardzo mu się podobały. Wolał jednak oglądać je bezpiecznie z moich objęć.






Co pewien czas mijałam rodziców ściskających kurczowo plączące maluchy, więc jak widać, nie tylko dla mojego dziecka było to dość silne przeżycie. Zdjęć robić się za bardzo nie dało, bo ciemno, bo 3D no i trzeba było pilnować, żeby latorośl nie zwiała (ale kilka zrobiłam, dla dokumentacji) . Zasadniczo wycieczka na około 20 minut - dla dorosłych nawet fajna sprawa , dla starszych dzieci - rewelacja, dla młodszych - droga przez mękę. Prehistoryczne stwory są jak żywe, wrażenie potęgują dźwięki i panująca wokoło ciemność. Robi wrażenie ;). Jeśli ktoś był w Oceanarium w Bałtowie - wie o co chodzi. Oceanarium w Warszawie to praktycznie to samo. Mam wrażenie ze okazów jest ciut mniej, ze 2 są chyba inne niż w Bałtowie. Inaczej też wygląda scena kulminacyjna z rekinem (bardziej efektownie) - niestety nie było dane nam jej zobaczyć, bo Franek wczepił się we mnie jak małpa i odmówił współpracy. Jako, że jest to scena dość przerażająca - odpuściliśmy ją sobie bez wahania. Polecam przed wizytą w Oceanarium ten filmik:


Najzabawniejsze było to, że jak tylko wyszliśmy Franek odwrócił się na pięcie i powiedział, że idzie oglądać tego rekina i "on mu pokaże!" Tak jest mój syn odważny - po fakcie ;)

W tym czasie wokół Stadionu Narodowego trwała impreza i targi - zaliczyliśmy więc oglądanie dronów, wyścigów, rolkarzy a potem pizza i wycieczka na stację nowej linii metra. W sumie całkiem udany dzień. 








W niedzielę poszliśmy na rodzinne zajęcia judo w naszym klubie i to było wszystko na co było stać stara matkę ;)  Zdjęcia z zajęć pochodzą z profilu FB Klub Judo MUSU. Swoją drogą jeśli szukacie w Warszawie fajnych zajęć ruchowych, uczących też współpracy i dyscypliny - gorąco polecam ten klub. To nie jest zabawa w judo, tylko prawdziwe treningi za rozsądne pieniądze. Dla dziewczynek i chłopców.





A w przyszłą niedzielę wybieramy się do Planetarium i Muzeum Techniki


1 komentarz:

  1. Świetnie to zorganizowali - bardzo przyjemnie można spędzić czas ;)

    OdpowiedzUsuń