środa, 11 lutego 2015

Ta dziewczynka jest brudna! Czyli o tolerancji w piaskownicy

Serio, kiedyś Franek na widok ciemnoskórej dziewczynki dokładnie tak zareagował. Myślał, że jest cała brudna. Miał wtedy około 2 lat i nigdy wcześniej nie widział nikogo o innym kolorze skóry. To znaczy widział - w książeczkach, bajkach ale jednak "na żywo" to nie było to samo. Co zrobiłam? Nic odkrywczego. Osiedliśmy z boku i opowiedziałam o tym jak to ludzie mają inny kolor skóry, o tym, że pochodzą z innych krajów bla, bla bla... Dzieci mają cudowny dar przyjmowania wielu rzeczy jako absolutnie oczywiste. Jest ciemna a nie brudna? No to super, idziemy się bawić!


To nie koniec. Podczas wakacji w Rabce z płaczem uciekł od poparzonego chłopca. Zrobiło mi się bardzo przykro - mój syn odrzuca kogoś ze względu na odmienny wygląd! Jak ja go wychowałam??? I znowu usiedliśmy i pytam dlaczego płacze. I wiecie co mi powiedział? Że płacze, bo ten chłopiec ma skaleczenie i go na pewno to bardzo boli. I płacze bo mu z tego powodu smutno :) Niby uroczo, ale trzeba było wytłumaczyć że taka reakcja mogła sprawić chłopcu przykrość. Nie do końca to zrozumiał, ale następnego dnia bawił się już z nim bez oporów. Zapytał nawet nieśmiało, czy go boli a chłopiec był wyraźnie zadowolony ze szczerego zainteresowania jakie wzbudził.


Sytuacja kolejna - na basenie. Siedzimy sobie w jacuzzi, nagle dołączyła do nas rodzinka dość...otyła. Dużych rozmiarów tata, mama i równie duże dziecko w wieku około 8 lat. Franek patrzył na nich zdziwiony ale nie komentuje. Dwa dni później na ulicy minął nas bardzo otyły facet. I co robi moje dziecko? Drze si na pół ulicy "Ja cie, mama,  patrz jaki grubas, zupełnie jak ci na basenie!". Umarłam. Wychowałam potwora!



Całe szczęście facet chyba nie wziął tego do siebie (nie wiem jakim cudem) i nie dostałam po głowie ale wiedziałam, że rozmowy o różnicach wszelakich nadal są przed nami....

Zatem zaczęliśmy więcej rozmawiać o inności - o innych kolorach skóry, włosów, figurach, o chorobach, kalectwie, gustach i guścikach. Jak nauczyć dziecko tolerancji? Najlepiej dając dobry przykład :).

źródło

Nie wiemy nawet kiedy teksty typu "jak rudy to wredny", "ale grubas", "jak bogaty to kradnie", "głupia blondyna", "czarnuch", "brudas" - w odniesieniu np do dziwnie ubranego człowieka zakiełkują w głowach naszych pociech i zakwitną pięknym brakiem akceptacji :). Tak uczciwie - ile razy komentowałyście wygląd jakiejś "laski" albo aktora w TV w złośliwy sposób? A one słuchają.... Ja też nie jestem bez winy, bo psioczę na widok Rubik mówiąc o niej per "chudy koń" ;).


Dobry przykład to podstawa. Do tego rozmowy, pokazywanie, pytanie, tłumaczenie. Ważne jest żeby pilnować słownictwa, tak aby nie niosło za sobą negatywnych konotacji i nie wartościować. Nikt nie jest lepszy czy gorszy bez względu na to jak wygląda lub co robi. Każdy z nas kiedyś słyszał teksty typu -  jak się nie będziesz uczył to będziesz śmieciarzem (sprzątaczką, będziesz rowy kopał). No właśnie. Może to nie są profesje marzeń ale szacunek należy się każdemu i basta. 


Coś jednak mówić trzeba, żeby zadziałać na wyobraźnię ;) My staramy się po prostu tłumaczyć Frankowi, że jeśli będzie się uczył,  to będzie mądry a jak będzie mądry to będzie mógł w przyszłości robić to o czym marzy a nie o  to co mu inni każą. Czy to dobra metoda - powiem wam za kilka lat ;)

Nie ma nic złego w tym, że dziecko na widok człowieka na wózku zapyta DLACZEGO? To nie wstyd i zazwyczaj osoba na wózku poczuje się urażona. Jak ma dobry nastrój i ochotę to nawet sama wytłumaczy a jeśli nie, to my to zróbmy. Prosto, spokojnie bez szeptania po kątach. Tak, ten chłopiec jeździ na wózku bo ma chore nóżki i nie może chodzić. I tyle. Cała filozofia. Nie róbmy z tego wielkiego halo, ot kolega jak każdy inny.

źródło

Na naszym osiedlu mieszka chłopiec z porażeniem. Tata codziennie wozi go zaawansowanym technologicznie wózkiem na spacery. Kiedyś Franek krzyknął na pół ulicy "Jaaaa cieee, jaki super wózek!" Uśmiech tego chłopca był bezcenny :).  Nie uciekajmy od "problemu" dzieci nie mają złych zamiarów, nie chcą nikogo obrazić - chcą zrozumieć. A my jesteśmy po to aby im to wytłumaczyć, nawet jeśli trochę nam głupio. Bo to już nasz problem :)

Super gdy możemy dać dziecku kontakt z tymi "innościami". Nasze przedszkole regularnie organizuje wizyty w domu spokojnej starości. Dzieci występują i rozweselają często samotne starsze osoby. Co to daje? Franek nie powie "stara baba" nie dziwią bo pomarszczone buzie staruszek w autobusie, sapiący dziadek na przejściu czy osoba zgarbiona. On to zna, rozumie, akceptuje i uważa za naturalne. Po prostu ludzie się starzeją :)

Takie spotkania można organizować na wiele rożnych sposobów - również z osobami niepełnosprawnymi. Niedawno skacząc po kanałach trafiłam na materiał o kampanii "Zarażamy Radością" emitowany w ramach programu Ekspress Reporterów. Oczarowali mnie i zarazili :). Kampania  ma na celu nie tylko wsparcie dla niepełnosprawnych dzieci i ich rodziców ale przede wszystkim odczarowanie ich wizerunku w społeczeństwie. Cudowna inicjatywa i wspaniali ludzie. Razem dają radę, razem się bawią, uczą i wspierają. Pojawiają się tam też tatusiowe. Nie żebym gloryfikowała ojców, ale wiadomo, że mężczyźni nie zawsze umieją się odnaleźć (niestety) w tego typu problemach rodzinnych. A tutaj nagrywają nawet razem audiobooki z bajkami. Miło, że są porządni faceci na świecie a nie tylko dzielne mamuśki ;).


Zainteresowanych odsyłam do materiału na temat kampanii TUTAJ (od 41 minuty) oraz śledzenia aktualności na ich FB. A na koniec - Lasio Companija i jego "Bajka o Małym Księciu",  muzyczna wizytówka składanki "Zarażamy Radością". Dochód ze sprzedaży płyty będzie w całości przeznaczony n wsparcie kampanii :). Nie przepadam za rapem, ale chwyta za serce, cel szczytny no i te dzieciaczki ;)


Trochę prywaty. Pamiętajcie, że podczas rozliczenia rocznego możecie przekazać 1% na wybrany cel? Znacie blog OJCA RAJ? To wspaniałe miejsce gdzie od jakiś 6 lat pewien wspaniały ojciec dzieli się ze światem miłością do swoich córek. Niestety rok 2012 przyniósł im okrutną niespodziankę. Nowotwór, operacje, wózek, gorsety, morze bólu ale i nadziei - to sie leczy. Hania jest bardzo dzielna, jednak bez nas wszystkich będzie jej znacznie trudniej. Pamiętajcie o niej podczas tegorocznego rozliczenia. Proszę...



BPH S.A. 61 1060 0076 0000 3310 0018 2660
z dopiskiem: 18757 Raj Hanna - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia. 

1 % dla Hani: W formularzu PIT wpisz numer: 
KRS 0000037904 W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%"
podaj:  18757 Raj Hanna

2 komentarze:

  1. Nie mów że wychowałaś potwora. Wychowałaś bezpośredniego faceta, który nie myśli co mówi :P to u tej płci normalne :P :P

    www.MartynaG.pl - z przymrużeniem oka :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe szczęście wytłumaczenie zadziałało. teraz innym uwagę zwraca. Może jednak uda mi się wychować gentelmena choć to ciężka praca.....

    OdpowiedzUsuń