wtorek, 24 czerwca 2014

Jestem matką z piekła rodem a moje dziecko nie pójdzie do nieba.

Muł i wodorosty. Podobno w tworzeniu poczytnego bloga najważniejsza jest systematyczność. Cóż, najwyraźniej fame, hejterzy i zacne współprace nie są mi pisane. Muszę kasę zarabiać, muszę dom obrobić i z dzieckiem pobyć w rodzicielskiej bliskości a na pisanie czasu i sił nie starcza. Nie ogarniam jak co poniektórzy. Musiałam jednak o czymś napisać. Ostatnio w szatani na fitnessie spotkała mnie taka oto przygoda. Rozmowa była o prezentach dla dzieci z okazji komunii. Jakoś tak od słowa do słowa wyjawiłam nieopatrznie, że mojemu dziecku komunia "nie grozi" albowiem nawet chrzczone nie jest. I to był duuuży błąd ;). Dwie panie w wieku tak 40+ zaatakowały mnie niczym gepard rannego jelonka.


Dla porządku powiem, że szanuję osoby wyznające i żyjące zgodnie z jakąkolwiek wiarą. Wśród moich znajomych znajdują się przedstawiciele praktycznie wszystkich najbardziej znanych religii i jakoś sobie żyjemy w zgodzie i nikt nikomu na głowę nie wchodzi. Ja sama nie uważam się za ateistkę i z niesprecyzowaną dla mnie istotą wyższą ucinam sobie czasem dość ożywione dyskusje, jednak akurat do kościoła katolickiego mi nie po drodze. Nie znaczy o również że mam "coś" do katolików - miłość do bliskich i uczciwe życie w poszanowaniu bliźniego jest zawsze w cenie. To tak na marginesie. Wróćmy do uroczych pań w szatni...


Wiecie co, gdyby one miały do mnie pretensje natury religijnej (że moje dziecko nie będzie zbawione czy takie tam) to bym to uszanowała. W końcu w zgodnie z ich wiarą robię coś niewłaściwego. Choć osobiście uważam, że tak niewinne stworzenia jak dzieci dostąpią ew. zbawienia bez względu na braki w dokumentach kościelnych. Ale nieeee  - panie uznały ze jestem złą matką (tak, złą i egoistyczną) ponieważ..... w szkole dzieci będą mojego synka wytykać palcami! Bo jak to wygląda w kraju katolickim! Bo będzie mu przykro jak inne dzieci będą dostawały prezenty na komunię! Bo powinno się mieć chrzest. Zagotowało się we mnie. To taka ma być ta wiara? Na pokaz i dla profitów? Co za zakłamanie! To ja mam chrzcić dziecko wbrew własnym przekonaniom bo tak wypada? Bo tak trzeba (ale nie do końca wiadomo właściwe dlaczego). Podobno mój syn będzie w szkole odrzucony i będą go wyśmiewać że jest "kociej wiary" (ciekawe czy te panie wiedzą dokładnie co to znaczy, bo chyba nie) a ja jestem po prostu złym człowiekiem.


Jestem z natury spokojna więc powiedziałam miłym paniom, że nie zgadzam się z ich opinią i nie życzę sobie tego typu oceny mojej osoby jako matki, oraz że dla mnie najważniejsze jest aby być dobrym i uczciwym człowiekiem bo jak widać na ich przykładzie liczne sakramenty nie gwarantują dobrego serca i poszanowania bliźniego. I wyszłam. Zaczęłam pytać znajomych jak to u nich jest i ręce mi trochę opadły. Większość znajomych ochrzciła dzieci - bo tak wypada, bo taka tradycja, bo czemu nie, bo rodzina nalegała. Kiedy pytałam o jakieś elementy religijne (np. co to za święto to Boże Ciało) to większość nie miała zielonego pojęcia, nie mówiąc o tym co można przeczytać w Biblii (osobiście uważam Biblię za bardzo mądrą pozycję i sama przeczytałam ją w całości w 2 rożnych przekładach - serio!). Teraz rozumiem dlaczego Polska to kraj katolicki - niestety najwyraźniej tylko statystycznie. Smutne to. 




W przyszłym roku w przedszkolu Franek będzie mógł chodzić na religię. Wszyscy mi mówią, żeby chodził... bo będzie mu przykro! A ja biję się z myślami. Z jednej strony nie chcę żeby czuł się inny - szczególnie w tym wieku, gdy nie wiele jeszcze z tego rozumie. Z drugiej strony nie chcę go od małego pakować w jakieś ustalone ramy tylko dlatego  bo tak wypada. Chciałabym żeby wybrał świadomie, w zgodzie ze swoim sercem. Staram się opowiadać mu co to jest religia i dlaczego jedni chodzą do kościoła, inni do meczetu a jeszcze inni wcale nie chodzą. Próbuję mu wytłumaczyć że wiara uczy dobrych rzeczy ale można tez być dobrym nie chodząc do kościoła i nie jest to gorsze.


Czasami sama nie wiem co robić i mam chwile zwątpienia na zasadzie "aaa tam niech idzie co mi tam". Ale zaraz potem coś mi się w środku buntuje. Taka jakaś zaściankowość, taki kołtunizm. Znam kilka osób dla których religia jest ważnym elementem życia i ochrzciły dzieci kierowane głęboką wiarą, niestety to nie wielki procent moich katolickich znajomych... I żeby nie było, ja też czasami odwiedzam kościoły...

5 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że sama zastanawiam sięczy ochrzcić córkę czy też nie. Ma 2,5 roku i ciągle mi to siedzi w głowie. Rozważam za i przeciw i nie wiem. Z jednej strony właśnie ta nagonka z zewnątrz z kolejnej moje myśli wobec dokonywania wyboru wiary, a z kolejnej "no dobra ochrzcze dla spokoju".
    Nie wiem jaką decyzję podejmę, ale tak jak Ty nie oceniam ludzi po wyznaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chrztu nie zorganizuję. Na religię nie zapisze ale jeśli będzie chciał, to pozwolę mu chodzić. Najpierw jednak idę na rozmowę z katechetką i dowiem sie jakie jest jej podejście do sprawy. Jeśli będzie przekazywać dzieciom bardziej elementy tradycji , co to sa święte itd to OK ale jeśli będzie nauka modlitw, wypytywanie czy byli na mszy i dlaczego nie to będę sie musiała mocno zastanowić...

      Usuń
  2. Dobrze, że poruszyłaś ten temat. Moi znajomi (totalni ateiści, którzy do kościoła chodzą na zasadzie happeningu w Wielką Sobą - bo fajnie z dzieckiem pójść) nie dość, że wzięli ślub katolicki (bo sukienka, bo prezenty, bo fajny kościółek - sic!), to jeszcze ochrzcili dziecko. Dodam, że nacisków ze strony rodziny nie mieli, bo... wszyscy są niewierzący. Jak tak patrzę na to nasze społeczeństwo, to nachodzą mnie podobne myśli do Twoich. Dodam tylko, że ja chrzciłam, bo tak czułam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się w pełni z Tobą i w jednym z tymi ,,katoliczkami", które spotkałaś. W tym, że dziecko będzie ,,wytykane palcami". Żyjemy niestety w takim kraju, gdzie ,,inność" jest nie rozumiana, nie akceptowana i po prostu wyśmiewana. Przykre to, ale prawdziwe. Dzieci (małe) nie zdają sobie często sprawy jak wiele krzywdy wyrządzają ich słowa, nie koniecznie przemyślane. Rodzice również często to bagatelizują :-( Dlatego wiem, że synek pewnie będzie miał ,,pod górkę", ale jeśli wierzysz w to, że dacie radę to przejść, to trzymaj się tego co Ci serce podpowiada. Ja osobiście chrzciłam, ale dlatego, że wierzę, chodzę do kościoła i tak czułam. Jeśli jednak nie byłabym katoliczką, to na pewno miałabym podobny dylemat, właśnie ze względu na to jak będzie się moje dziecko czuło, czy nie będzie mu przykro kiedy koledzy rok będą przygotowywali się do komunii i ciągle ten temat będzie poruszany w klasie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety u starszych ludzi właśnie tak jest nie ochrzczone to zaraz gorsze, na szczęscie zmienia się to wszystko na lepsze bo to my młodzi jesteśmy bardziej otwarci na poglądy innych i wierzę że to nam młodym uda się wychować dzieci w przekonaniu że brak chrztu to nic złego...
    Pozdr i zapraszam do nas na nowe katy www.swiatkarinki.pl

    OdpowiedzUsuń