W weekend pogoda nas rozpieszczała, dlatego większość czasu spędziliśmy na placach zabaw i w parkach. O dziwo Franek nie wściekał się, że trzeba czekać w kolejce na koparkę (czyżby ta faza już minęła?) a po powrocie do domu dopominał się jedzenia (cud!). Kolejny cud to zjedzony kurczak, ziemniaki i ogórek kiszony - z wrażenia bałam się oddychać ;). Ale nie samym ruchem człowiek żyje i w niedzielę łyknęliśmy nieco kultury Teatrze Kamienica. Trochę sporo zdjęć z tych naszych parkowych szaleństw, ale nie mogłam się powstrzymać.
Do Teatru Kamienica bilety kupiliśmy...z miesięcznym wyprzedzeniem! Zależało mi na tam, aby Franek siedział w 1 rzędzie i wszystko widział. W końcu to jego pierwsza wyprawa do prawdziwego teatru (do tej pory oglądał okazyjnie wystawiane przedstawienia). Wybór padł na "Trzewiki szczęścia" polecone przez znajomą mamę. Gwarantowała, że Franek sie nie zawiedzie.
![]() |
źródło |
I miała rację! Niewielka, kameralna sala, dobre nagłośnienie i wspaniali Królewna Lala i Szewczyk Felek zrobili na Franku duże wrażenie. Niesamowite jest to, że dzieci uczestniczą w przedstawieniu a nie biernie siedzą na miejscach. Co chwila "podpowiadają" Felkowi i Lali rozwiązania, śmieją się śpiewają, tańczą pod sceną i bez skrępowania głośno reagują na akcję bajki. Nie oznacza to jednak harmidru i bałaganu na sali - co to to nie! Aktorzy wspaniale trzymają młodych widzów w ryzach, a ciekawy sposób prowadzenia spektaklu zamienia dzieci w wiernych słuchaczy. Wybrańcy lądują na scenie jako asystenci Felka. Niestety Franek nie został wybrany, co skończyło się kilkoma łzami, które osuszyła dopiero obietnica zakupu Lorda Vadera z serii Lego (strzał w kolano!). Spektakl nie tylko bawi ale i uczy - przede wszystkim tego, abyśmy umieli cieszyć się małymi rzeczami i doceniali to co nas otacza :).
Na zakończenie aktorzy przeprowadzili krótkie warsztaty, przybliżając dzieciom tajemnice nagłośnienia i akustyki sali teatralnej. Można było nawet zadać pytanie ukrytej za małym okienkiem pani akustyk. Jakiś odważny chłopiec zapytał o zarobki, wzbudzając ogólną radość na sali. Po przedstawieniu aktorzy cierpliwie składali autografy i pozowali do zdjęć - do ostatniego chętnego. Franek wyszedł zachwycony i podekscytowany, ściskając w ręku podpisana ulotkę, bogatszy o nowe doświadczenie i pamiątkowe zdjęcia. Już planujemy kolejne wizyty w Teatrze Kamienica (LINK) , który doskonale łączy dziecięce marzenia z dorosłym pragnieniem obcowania ze sztuką. Brawo!
A tak swoją drogą - czy uważacie, że dzieci powinno się do teatru ubierać elegancko? Żeby tak od małego uczyć, że w teatrze to się z kulturą obcuje i dresik to nie koniecznie? Bo ubrałam Frania w koszule, trochę "lepsze" spodnie i buty a spora część widzów nie przykładała wagi do stroju. Przesadzam? Ja to stare pokolenie jestem i nas to do teatru w białych koszulach prowadzali ...
A tak na deser - przed teatrem stoi odrestaurowany stary tramwaj, do którego można bezkarnie wsiadać, wysiadać a nawet kręcić wszelakimi korbami. Jako, że tramwaje to największa miłość Franka (tuż obok Lorda Vadera i Transformers-ów) to miałam dobre pół godziny z głowy ;)
Ale to nie tak, że tylko Franek miał miły weekend. O nie. Mamusia też miała chwilę dla siebie i udała się na targi Mamaville. Co się namacała, naoglądała śliczności to jej ;) Ale o tym to już jutro...
Super! Zośka na razie malusia, ale załapała się na pchłę szachrajkę :D
OdpowiedzUsuńO jak fajnie! I zdjęcie z aktorami. No,no ;)
OdpowiedzUsuńEeeee tam, każdy mógł sobie zrobić ;)
UsuńPewnie, że w teatrze dzieci powinny tak samo jak rodzice być odpowiednio ubrani. Dress code obowiązuje i ich, tzn. nas rodziców, bo przecież to my ich jeszcze ubieramy. Nie chodzi mi o frak czy krawat ale na przykład o koszulę, o której pisałaś :-) Weekend widać spędziliście ,,na bogato", bo tyle atrakcji no i brawa dla Frania za te ,,cuda", o których pisałaś na początku wpisu :-)
OdpowiedzUsuńOj tak te cuda to dla mnie naprawdę spore , mile zaskoczenie
UsuńUważam że nasz ubiór powinien być stosowny do miejsca, oddajemy wtedy szacunek gospodarzom i ludziom z którymi się spotykamy i myślę, że dzieci powinniśmy tego samego uczyć :)
OdpowiedzUsuńAmen!
Usuń